Fotografia w kolorze sepii przedstawiająca trzykondygnacyjny budynek szkolny z płaskim dachem. Budynek stoi przy drodze i otoczony jest żelaznym płotem.

Kończą się wakacje. W klimacie nadchodzącego roku szkolnego chcemy naszym czytelnikom zaprezentować pierwszą część wspomnień licealnego profesora Józefa Kawalera, matematyka i fizyka, który za katedrą w tej placówce spędził blisko ćwierć wieku. Prezentowane wspomnienia to fragmenty rozmowy jaką z nauczycielem przeprowadził w 1983 r. dr Gustaw Studnicki, sam będący uczniem Kawalera, oraz fragmenty osobistych notatek profesora z lat 80. Przypisy opracowane przez dr. Studnickiego przytaczamy in extenso.

Kim był Autor wspomnień?

Józef Kawaler urodził się w 1899 r. w Babicach. Ukończył wadowickie gimnazjum w 1918 r. a następnie Uniwersytet Jagielloński. Przed wybuchem II wojny światowej uczył przedmiotów ścisłych m.in. w Państwowej Szkole Przemysłowej w Krakowie, krakowskim IV Gimnazjum oraz gimnazjum w Kazimierzy Wielkiej. Podczas okupacji uczestniczył w tajnym nauczaniu. Po wojnie pracował przez rok w liceum w Andrychowie (1945/1946) po czym przeniósł się do wadowickiego Gimnazjum i Liceum (w 1948 r. szkoła zmieniła nazwę na Państwową Szkołę Ogólnokształcącą a w roku 1952 na Liceum Ogólnokształcące). Przez kolejne lata Kawaler uczył matematyki, fizyki, logiki, astronomii oraz propedeutyki filozofii. Jak wspominają jego uczniowie był postacią nietuzinkową – drobny, niepozorny z wadą wymowy – był jednocześnie wybitnym specjalistą w swojej dziedzinie, członkiem–korespondentem Polskiej Akademii Nauk, członkiem Polskiego Towarzystwa Matematycznego, autorem uzupełnienia jednego z twierdzeń matematycznych. Z drugiej strony wymagający nauczyciel – uczniowie na jego lekcjach musieli być skoncentrowani i szybko robić notatki bo Kawaler pisał na tablicy prawą i lewą ręką … Był opiekunem samorządu szkolnego, człowiekiem wielu talentów – znał biegle cztery języki (francuski, niemiecki, grekę i łacinę), a po wojnie nauczył się jeszcze rosyjskiego, grał na skrzypcach, kolekcjonował obrazy, był miłośnikiem i znawcą kina… . Udzielał się politycznie jako sekretarz Podstawowej Organizacji Partyjnej PZPR. Był prezesem wadowickiego oddziału Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli, ale – jak wspomina prof. Nowakowski – choć nie krył swoich poglądów nigdy nie narzucał ich uczniom. Pod koniec życia, umierając w wadowickim szpitalu nawrócił się. Zmarł w 1988 r. szpitalu w Wadowicach. Jest pochowany na cmentarzu parafialnym.

Wspomnienia Józefa Kawalera (część I)

Dzisiaj Wadowice są głośne z powodu Papieża. Za moich czasów było inaczej. Jeżeli ktoś słyszał o Wadowicach lub znał to miasto, to z innych powodów. Albo służył w 56 c.k. pułku „infanterii”, albo chodził tu do c.k. gimnazjum, albo siedział w wadowickim więzieniu. Ale poważnie…

Gimnazjum… . Trzeba pamiętać, że ta szkoła była tylko z nazwy „cesarsko–królewską” (za moich czasów miała jeszcze w godle dwugłowego orła austriackiego). Duch jej był zawsze polski. W czasie I wojny światowej wielu moich kolegów z klas starszych poszło na ochotnika do Legionów. Jeden z nich z mojej klasy, [Władysław] Mocniak, fanatycznie kochający wszystko co polskie, uczeń przeciętny, o długich włosach jak poeta – wspaniale deklamował. Kiedy wyszedł do katedry profesorskiej i zaczął recytować „Maraton”[1] porywał i wzruszał wszystkich. On pierwszy wstąpił do Legionów i zginął od pierwszej kuli[2].
Byli i inni.
[Konstanty] Stuglik z Andrychowa[3] wcielony co c.k. armii bił się na froncie włoskim. Któryś z jego szefów przeniósł go do kuchni, bo go lubił i chciał uchronić przed niebezpieczeństwem. Wkrótce zginął od granatu, który eksplodował – w tej właśnie kuchni. [Eugeniusz] Ferek z Lanckorony[4] również w c.k. armii, wrócił z wojny, ale stracił nogę i do końca życia chodził z protezą. Był chyba potem sekretarzem w gminie.
W Legionach służyli również profesorowie Gimnazjum: Józef Heriadin, Władysław Kiliński i inni. Heriadin – człowiek zawsze bardzo skromny, jak franciszkanin
[5]. W wojsku wzbraniał się przed awansami, odznaczeniami. Dosłużył się jednak (służył w artylerii) stopnia podporucznika i kilku orderów, m.in. Virtuti Militari. Nie pamiętam, aby któreś z tych odznaczeń nosił. Ożenił się dopiero po II wojnie z własną służącą. Mieszkał na ul. K. Marksa, żonie zapisał domek. Pochodził z zamożnej rodziny z Andrychowa[6]. Wychował się w dobrych warunkach, niemal cieplarnianych. Umierał jako emeryt bardzo nędznego portfela.
[Władysław] Kiliński, legionista wierny do końca Piłsudskiemu, zrobił jakąś tam karierę wojskową. Dużo o nim opowiadano, ale kim był w późniejszych latach, nie pamiętam…[7]. Z kolegów, których znałem w szkole, bardzo wysoko cenię Stefana Essmanowskiego. Jego rodzina przybyła w te strony bodajże z Poznańskiego[8] i osiedliła się w Gorzeniu w domu zwanym „Bajką”. Bywała u nich moja siostra. Stefan imponował mi jako starszy kolega. Ubierał się bardzo elegancko i był – bez cienia przesady – wielkim intelektualistą. Studiował potem m.in. anglistykę. W okresie międzywojennym zasłynął jako tłumacz dzieł R.[oberta] Gravesa „Ja, Klaudiusz”, „Klaudiusz i Messalina”. Jego zasługą jest zwrócenie uwagi na tego pisarza. Obie książki przeczytałem ze względu na nazwisko tłumacza i byłem nimi zachwycony. Po wojnie były wznawiane z małymi uzupełnieniami. Był również film nakręcony według Gravesa; to również świadczy o randze dzieła. Essmanowski zginął w strasznych męczarniach w którejś z niemieckich katowni[9]. Był to jeden z wielkich patriotów, którzy wyszli z Gimnazjum. W opracowaniu Forysia[10] nie ma Essmanowskiego; on lansował Hornika[11], również naszego ucznia, który przed wojną dużo pisywał. Czytałem jego książki, m.in. „W czerwcową noc”. Ale to było co innego, niż Essmanowski, coś zupełnie innego…
Wspominając innych naszych uczniów lub absolwentów wprowadzam układ nie tyle chronologiczny, co „branżowy”: według dziedzin działalności przedstawianych sylwetek.

A. Prawo. Józef Zembaty[12], urodzony daleko stąd, ale związany rodzinnie z Wadowicami. Jego ciotka p. Wyrwalska miała domek za dawnymi koszarami na 1 Maja (wówczas „Lwowskiej”), gdzie później zbudowano „Eldom”. Chodziłem tam udzielając mu lekcji matematyki (także i starszemu, Adamowi[13] z mojej klasy, także późniejszemu sędziemu). Mieszkając już jako sędzia Sądu Najwyższego stale w Warszawie często odwiedzał Wadowice, które kochał; tu spędzał urlopy. Charakterystyczny szczegół: spodnie szył sobie stale w Chobocie (w Ponikwi), nie z oszczędności, ale uważał – zdaje się – że warszawski krawiec mógłby zrobić je pod fircyka, czego nie znosił. Natura poważna, zamknięta, małomówny. (…) Maciej Zembaty, znany polonista, to jego syn. Kazimierz Buchała to już inne pokolenie. Kończył naszą „budę” chyba po wojnie. Spotkałem go na jakimś tutejszym zjeździe. Urodzony na podwadowickiej wsi[14], kaleka ze sztywną prawą dłonią lub protezą. Większość prawników, nie tylko w Wadowicach, zna go jako godnego następcę prof. [Władysława] Woltera[15] na Wydziale Prawa Karnego w Krakowie. (…) Bardziej znany jest szerszemu ogółowi jako prezes Izby Adwokackiej.

Józef Putek[16] postać barwna i (zawsze) kontrowersyjna. Z zawodu adwokat i doktor prawa, z powołania polityk – radykał chłopski. Działał w „Wyzwoleniu” i był tak popularny jak Witos. Ale Witos to raczej centrum, Putek – lewica. Antyklerykał, także na terenie Choczni (sprawa o dzwony, dokładnie jej nie pamiętam)[17]. Nie pamiętam też, czy był (ale chyba był) więźniem w Brześciu lub w Berezie Kartuskiej[18]. W czasie wojny więzień obozu chyba w Oświęcimiu [19], po wojnie – różnie. Był i ministrem (Poczt i Telegrafów), lecz zaczął i „warcholić”: pamiętna była jego „lewa”, samozwańcza lista wyborcza w czasie pewnych wyborów[20]. Gdy znany działacz robotniczy B.[olesław] Drobner przyjechał do Wadowic i występował na wiecu w Domu Kultury – byłem na tym wiecu[21] – przywitał się z Putkiem bardzo serdecznie – łącznie z całowaniem. Miał za to mnóstwo nieprzyjemności w tutejszym Komitecie – byłem na tym zebraniu – lecz właściwie wyszedł obronną ręką. Dziś wydaje się i pisma Drobnera i monografię o nim. Dość duża jest twórczość pisarska Putka. Większość jego niewielkich książek wyszła przed wojną i nie wiem nawet, czy i które dopiero po wojnie. Na pewno przed wojną rzecz obszerna o ziemi wadowickiej i oświęcimskiej („O zamkach zbójnickich” itd.), „Mroki średniowiecza”, „Pod brzemieniem starodawnego militaryzmu”, „Sejm w Ciemnogrodzie” i inne.

B. Poloniści i historycy. W „Sprawozdaniu za rok 1917/18, gdzie ja jestem w klasie VIII, Jan Dihm jest niżej, jeszcze niżej Ignacy Fik (w kl. III b. wraz z Sarnickim).

Jan Dihm. Rodzina Dihma to chyba przybysze, lecz dawno osiedleni w Wadowicach. Ojciec, urzędnik, miał (kupił lub zbudował) domek przy Alei Wolności, tuż pod Gorzeniem. (…) Jan miał też starszego (także ode mnie) brata Stanisława[22]. Jan Dihm jeszcze przed wojną wydał książeczkę o 3 Maju. Najważniejsze jego prace pochodzą już z okresu powojennego. Opracował bardzo uczenie „Pamiętnik moich czasów” [Juliana Ursyna] Niemcewicza i o tym opracowaniu wiele – pozytywnie oczywiście – pisano. Ale największą i najważniejszą jego pracą jest „Kościuszko nieznany”. Wydanie pośmiertne tej pracy – z przedmową [Stanisława] Herbsta – znajduje się w bibliotekach, również w Wadowicach. Ignacy Fik był w kl. III b. gdy ja w VIII, pochodził z Przeciszowa. Zginął na Montelupich zamordowany[23]. Nie należąc organizacyjnie do lewicy, pisał swoje słynne krytyki literackie prawie „po marksistowsku”. Znany jest jego „Rodowód społeczny literatury polskiej”, wydanie powojenne z przedmową [Kazimierza] Koźniewskiego. W swoim czasie rozważano patronat Fika dla naszego Liceum zamiast Zegadłowicza. Emil Zegadłowicz to postać znana. Ja raczej znam jego książki, a jego samego znałem z widzenia.

C. Teatr. Wyszło od nas paru aktorów i jeden reżyser. Młodszy ode mnie o parę lat E.[ugeniusz] Solarski[24] był znanym przed wojną aktorem w Krakowie, cenionym i opisywanym przez Z.[ygmunta] Nowakowskiego. Widziałem go w „Orlątku” w roli głównej, jako dublera bodaj samego [Józefa] Węgrzyna. Mnie się nie bardzo podobał: gra nieco hałaśliwa, z szarżą, daleka była – moim zdaniem – od klasycznych wymagań. Wyszła też stąd Halina Kwiatkowska[25] (nie mylić z Ireną !), córka dyrektora Królikiewicza, Barbara Sołtysikówna[26], córka lekarza, zamężna za [Jana] Englerta. Widzieliśmy ją w paru polskich filmach. Ale prawdziwą chlubą Wadowic był znacznie od nich starszy Kotlarczyk[27]. Nie znałem go osobiście. Był założycielem i długoletnim kierownikiem Teatru Rapsodycznego, grającego bez kostiumów i dekoracji rzeczy o wysokim poziomie artystycznym, ale nie przeznaczone w zasadzie na scenę. Byłem na wyreżyserowanym znakomicie „Beniowskim” Słowackiego. Teatr Rapsodyczny był czymś wyjątkowym w naszym (i nie tylko naszym) życiu teatralnym.

(koniec części pierwszej)

Przypisy:

[1] Wiersz Kornela Ujejskiego (1823–1897); stosując przejrzystą stylizację historyczną poeta rzuca w nim hasło walki o niepodległość.

[2] Władysław Mocniak, uczeń 1910–1914, sekcyjny Legionów, poległ 29 września 1914 r. pod Mołotkowem.

[3] Konstanty Stuglik z Inwałdu, uczeń 1910–1915, wystąpił 15 V 1915 r. z klasy V, legionista, poległ w czasie I wojny (informacja siostry, B. Rusinek z Inwałdu).

[4] Eugeniusz Ferek, w r.1913/14 w klasie IV a.

[5] Józef Heriadin uczył mnie po wojnie i pozostał w mojej pamięci jako uosobienie mądrości, łagodności i dobroci.

[6] W 1897 r. właścicielem dwóch folwarków w Rudzach koło Zatora (433 morgi) był Antoni Heradin, absolwent wadowickiego Gimnazjum z 1875 r. Józef Heradin (później: Heriadin) zdał tu maturę w 1904 r.

[7] Władysław Kiliński (1887–1964), płk. dypl., prawnuk Jana Kilińskiego, do 1927 r. w WP, później naczelnik wydziału higieny szkolnej i w.f. w Ministerstwie WRiOP, dyrektor Państwowego Urzędu W.F. i P.W., od 1935 r. szef gabinetu Ministra Spraw Wojskowych.

[8] Stefan Essmanowski (1898–1942), abs. 1917, urodził się w Miechowie. W Gimnazjum był redaktorem pisma „Nasz Łan”.

[9] Rozstrzelany w Palmirach.

[10] Mowa o powielanym w 1966 r. opracowaniu „1866–1966. Krótka kronika istnienia i działalności szkoły”.

[11] Franciszek Hornik, uczeń 1911–1917, autor poczytnych powieści drukowanych m.in. w odcinkach w polskich gazetach w kraju, we Francji i Stanach Zjednoczonych. Debiutował w 1928 r. książką „W czerwcową noc”. Akcja niektórych jego powieści rozgrywa się w Wadowicach lub okolicy.

[12] Józef Zembaty, abs. 1920, urodził się w 1901 r. w Głowaczowej.

[13] Adam Zembaty, abs. 1919.

[14] Kazimierz Buchała, abs. 1947, urodził się w Gierałtowicach w 1924 r.

[15] Władysław Wolter, ur. w 1897 r. w Wiedniu, w l. 1928–1967 prof. UJ, specjalista w zakresie prawa karnego, członek PAU i PAN, autor licznych prac naukowych.

[16] Józef Putek (1892–1974), urodzony w Wadowicach, uczeń 1902-1910 (I-VII), maturę zdał w Krakowie.

[17] W latach 1927–1928 J. Putek jako wójt Choczni wdał się w zatarg z proboszczem o dzwony kościelne ufundowane ze zbiórki mieszkańców Choczni i emigrantów choczeńskich w Detroid i Chicago. Zdaniem dra J. Putka zwierzchność gminna a nie proboszcz, ma prawo do dysponowania dzwonami, jako ufundowanymi ze środków społecznych. Wójt zabronił zawieszenia dzwonów bez jego zgody. Doszło do awantury z robotnikami wykonującymi tę czynność, m.in. dr Putek ze swoimi ludźmi włamał się do kościoła, aby dzwony opieczętować. Spór zakończył się wkroczeniem władz wojewódzkich, które reskryptem z 7 maja 1928 r. uznały działania wójta za bezprawne. Wcześniej (29 IV 1928 r.) władze kościelne obłożyły go karą interdyktu.

[18] W 1930 r. J. Putek został wraz z grupą działaczy Centrolewu aresztowany i uwięziony na okres 3 miesięcy w twierdzy brzeskiej. Skazany w procesie brzeskim na trzy lata (w 1933 r. wyrok zaostrzono do pięciu lat) siedział w więzieniu w Wadowicach od listopada 1933 r. do września 1934 r.

[19] W czasie okupacji (19 X 1939 – 5 V 1945) J. Putek był więziony na Montelupich w Krakowie, w Wiśniczu oraz w obozach w Oświęcimiu i Mauthausen.

[20] Były to wybory po Październiku 1956 r.

[21] Byłem również uczestnikiem tego burzliwego wiecu, który zakończył się tumultem. Ponieważ nie można było uspokoić przekrzykujących się mówców i zebranych, organizatorzy zmuszeni byli zebranie rozwiązać.

[22] Jan Dihm (1902–1965), abs. 1920, urodził się w Dukli. Wcześniej ukończyli Gimnazjum w Wadowicach: Stanisław Dihm 1888, Władysław Dihm 1891, Adam Dihm 1919.

[23] Ignacy Fik (1904–1942), uczeń 1915–1921 ([klasy] I–V), sekretarz PPR w Krakowie, został rozstrzelany 26 XI.

[24] Eugeniusz Solarski, abs. 1919, urodził się w 1901 r. w Chrzanowie.

[25] Halina Kwiatkowska–Królikiewicz, aktorka Teatru Rapsodycznego i innych teatrów Krakowa, profesor Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Nie jest absolwentką Gimnazjum im. M. Wadowity.

[26] Barbara Sołtysik, abs. 1959.

[27] Mieczysław Kotlarczyk (1908-1978), abs. 1926, dr filozofii.

Bibliografia:

K. Koźbiał, Wadowickie Gimnazjum i Liceum im. M. Wadowity w nowej rzeczywistości społeczno–politycznej lat 1945–1948. Przyczynek do dziejów w: Wadowickie Gimnazjum oraz Liceum – znane i nieznane. 150-lecie powstania Gimnazjum w Wadowicach 1866–2016, red. K. Karolczak, J. Popiel, K. Meus, Wadowice 2016, ss. 247–268.

A. Nowakowski, Wadowice w latach 1945–1990. Przyczynek do najnowszej historii miasta, Rzeszów 2018.

Pamięci tych, którym wiele zawdzięczamy, red. M. K. Talaga, Wadowice 2015.

G. Studnicki, Cmentarz parafialny w Wadowicach, Wadowice 1997.

G. Studnicki, Kto był kim w Wadowicach?, Wadowice 2004.

G. Studnicki, Pierwsza wśród równych. Dzieje Gimnazjum i Liceum w Wadowicach, Wadowice 1991.

G. Studnicki, Wadowice. Karty z przeszłości, Wadowice 1992.

G. Studnicki, Zarys dziejów oświaty i szkolnictwa w Wadowicach, Wadowice 1996.

http://www.wadowita.net/profkawaler.php