Stomatologia dziecięca przeszła w ostatnich dziesięcioleciach prawdziwą transformację – od szkolnych gabinetów dentystycznych śmierdzących środkami antyseptycznymi, aż do kolorowych pokoi oraz gazu rozweselającego jako środka przeciwbólowego. Skąd ta zmiana? Dla sporego grona rodziców wychowanych na szkolnych gabinetach stomatologicznych, sposób, w jaki taktuje się dzieci w niepublicznych centrach dentystycznych to wyraz mody i fanaberii ludzi, którzy najwyraźniej nie mają lepszego pomysłu na wydawanie pieniędzy – w końcu wizyta w renomowanym centrum stomatologii tania nie jest, a mleczaki i tak prędzej czy później wypadną.

Rzeczywistość jest zupełnie inna, a kolorowe gabinety stomatologiczne i gaz rozweselający to środki, dzięki którym profilaktyka zdrowia zęba może wreszcie ruszyć z miejsca. Jak? Nasze wątpliwości rozwiał dentysta z miejscowości Białołęka, który od lat przekonuje, że mały pacjent nie wyrasta z traumy, czego dowodzi kiepski stan uzębienia Polaków. Podczas gdy wszyscy zasłaniamy się niekończącymi się kolejkami do państwowych poradni stomatologicznych i horrendalnymi wręcz kosztami leczenia prywatnego, w rzeczywistości szukamy wymówi, żeby wizytę u stomatologa odwlec w bliżej nieokreśloną przyszłość. Dlaczego? Oczywiście, że ze strachu!

Mleczaki nie bolą – największy mit przedpotopowej stomatologii

To czy mleczaki leczyć trzeba, czy też nie to temat na odrębny artykuł, w którym należałoby wskazać wszystkim pomysłodawcą nieleczenia mleczaków kilka powodów, dla których o pierwsze zęby dziecka należy dbać z taką samą zapalczywością jak o drugie. Co do konieczności borowania i leczenia zębów mlecznych nie mamy żadnych wątpliwości, nasze wątpliwości budzi natomiast zdanie, które niejedno dziecko usłyszało od stomatologa szkolnego – „Nie będzie bolało!”. Owszem, może się zdarzyć dziecko, które ma tak nieunerwione pierwsze zęby, że praktycznie nie odczuwa bólu, ale uogólnianie tej zależności na wszystkie dzieciaki i to przez pokolenia, to już lekka przesada. Borowanie zębów mlecznych jest zabiegiem bolesnym i jako taki może być przez dziecko odczuwany. Wszystko zależy od unerwienia korzeni oraz wielkości ubytku. Przy czym ten drugi może być bardzo zwodniczy. Często okazuje się bowiem, że to, co na zewnątrz zęba jawi się jako niewielka plamka, po jego rozwierceniu okazuje się przepastnym wulkanem…, a ten boli i to bardzo.

Stomatologia dziecięca w znieczuleniu

Przez lata w polskiej stomatologii pokutowało przekonanie, że dzieci do zabiegów stomatologicznych nie powinno się znieczulać. Wyjątek stanowiło wyrywanie zębów, które wykonywano po znieczuleniu miejscowym – często przybierającym postać „zamrażania” dziąsła w miejscu ekstrakcji. Rodzicom, którzy w żaden sposób nie potrafili uspokoić rozhisteryzowanych w dentystycznej poczekalni dzieci tłumaczono, że mleczaki nie bolą, że tylko mu się wydaje, że znieczulenie dentystyczne jest szkodliwe i nie powinno być podawane małym dzieciom. Faktycznie rozwój rynku farmakologicznego mocno zmienił możliwości znieczulania w zabiegach stomatologii dziecięcej i jej ogólnodostępność wynika przede wszystkim z faktu pojawienia się na rynku nowych specyfików. Niemniej jednak, niektórzy stomatolodzy wciąż uparcie twierdzą, że najlepiej leczyć bez znieczulenia. Rzeczywiście, w kontekście warsztatu pracy pacjent, który wszystko czuje i reaguje prawidłowo na ból jest „łatwiejszy do obsłużenia”. Z drugiej strony dziecko może reagować histerią znacznie wcześniej niż poczuje ból – wystarczy mu wspomnienie poprzedniego bólu, lub skojarzenie gabinetu stomatologicznego z miejscem, w którym ból ten był wyrządzony. Unikając tego typu wspomnień, jesteśmy w stanie zaprogramować dorosłego człowieka. Bo dlaczego dorośli tak bardzo unikają fotela dentysty? Wszystko to wynika z nieprzyjemnych wspomnień i nieuświadomionych lęków, które pozostają w naszej psychice jako pokłosie doświadczeń z dzieciństwa.

leczenie mleczaków przez dentystę z Białołęki